Loading

Śpiewać, jak to łatwo powiedzieć

czyli jak nie spieprzyć śpiewania na larpie

autor: Marcin "Blueman" Fijołek

22.04.2020

Witam, moi mili czytelnicy, Larpowcy itd.

Zebraliśmy się tutaj, żeby rozwiązać pewien problem – jak to zrobić, żeby nasza gra zawierała śpiew tam, gdzie chcemy, dla dobra sceny, fabuły lub jakiegokolwiek innego celu.

Zacznijmy może od credo takiego procesu:
Łatwo. Prosto. Zgodnie z planem.

Łatwo – wszystko musi być zrobione dla nieumiejących śpiewać, wszyscy muszą wiedzieć, że nawet jeśli im słoń na ucho nadepnął, to z tym sobie poradzą.

Prosto – czyli za pomocą jak najprostszych środków w ramach naszych działań/warsztatów.

Zgodnie z planem – musimy wiedzieć, jaki chcemy efekt uzyskać, kiedy i dlaczego.

Ludzie, w znakomitej większości, nie tyle nie umieją śpiewać, co boją się to robić. Ten strach, trema – jak nazywają go wszyscy występujący przed publicznością – powoduje, że nie robią tego w zadowalający sposób. To właśnie z tremą musimy przede wszystkim walczyć, żeby w ogóle śpiew na larpie zaistniał. O tych, którzy sądzą, że potrafią lub rzeczywiście potrafią śpiewać, nie musicie się martwić – jeżeli to nie jest opera albo utwór na osiem głosów, to raczej sobie poradzą. To chyba wyjaśnia, dlaczego ważne są łatwo i prosto, które z kolei jest środkiem do tego, żeby finalnie rzeczywiście było łatwo.

Bo przecież nawet jeśli uda się przekonać niepewnych graczy i przyjdą oni na warsztaty, to jeszcze trzeba ich tam zatrzymać i realnie przygotować do tego, co ma się wydarzyć. A żeby wiedzieć, co się ma wydarzyć – trzeba mieć plan.

O designie larpowym jest wiele artykułów i tu nie chcę zabierać głosu – wielu z was, drodzy czytelnicy, ma pewnie wyższy Dan w tym temacie niż ja 😀

Zacznę od wytknięcia grzechu kardynalnego
…wszystkich, którzy próbują wprowadzić śpiew na larpie w innej postaci niż występ solowy. Mianowicie za trudny utwór/melodia. Jeżeli damy niewykwalifikowanemu śpiewakowi do opanowania arię popisową, to się nie uda. Wiem, że przesadzam, ale dla osoby, która nie śpiewa w ogóle – a takich jest większość – nauczenie się i zaśpiewanie prostej piosenki może być podobnym wyzwaniem.

Drugi grzech to za długi tekst utworu.
Im więcej będzie do nauczenia na pamięć, tym mniej ludzi to opanuje. Działa tu podobny mechanizm, co w przypadku kart postaci – jeśli są za długie, to są do…

Trzeci, to złe zaplanowanie śpiewu w samej grze.
Jeżeli ma być procesja ze śpiewem, to warto by nie trwała godziny, była w możliwie prostym terenie, albo była przygotowana na oddech wymienny. Generalnie, ludzie nieśpiewający nie umieją dobrze oddychać (chyba że trenują jakiś sport wyczynowy) i po prostu dostaną zadyszki od samego marszu, nie mówiąc już o śpiewaniu…

Czwarty błąd to złe rozłożenie zasobów ludzkich.
Jeżeli chcesz mieć siłę wielu głosów, to umiejący śpiewać muszą zacząć później, żeby nie speszyć tych nie umiejących. Poza tym nie zawsze chór głosów to najlepsze rozwiązanie dla sceny. Czasem lepiej mieć solistę.

Skoro już mniej więcej wiemy, czego nie robić, to teraz szybka instrukcja, co zrobić:

1. Po pierwsze, trzeba przemyśleć, co i gdzie ma być – czy lepszy będzie chór głosów, czy występ solo?

2. Potem planujemy i ogłaszamy warsztaty dla wszystkich (nawet jeżeli potrzebujemy tylko solisty), podkreślamy na każdym kroku, że nie trzeba umieć śpiewać;

3. Warsztaty konsultujemy z kimś, kto zna się na śpiewaniu lub nawet prosimy go o pomoc w ich przeprowadzeniu.

4. Jeżeli nie mamy specjalnie wyznaczonego solisty, opieramy śpiew na prostych melodiach, najlepiej ze znanych utworów, np. ludowych. Ponadto nie decydujmy się na więcej niż trzy, może cztery pieśni bo zabraknie czasu. Chór amatorski uczy się jednej pieśni w okolicach dwóch godzin, pracując osobno w głosach. Następnie ćwiczy razem, składając w całość i wykonując około 100 do 200 powtórzeń, zanim potrafi ją poprawnie zaśpiewać – nie mamy tyle czasu. Jeżeli potrzebujemy solisty, możemy go wyszukać podczas warsztatów;

5. Pamiętajmy, że najpierw musimy zaktywizować osoby z tremą, zgodnie z naszym credo: łatwo prosto i zgodnie z planem;

6. Pamiętamy też, że prosta melodia, to taki refren – po pięciu powtórzeniach powinniśmy ją pamiętać;

7. Propozycje, pomysły na melodie i tekst możemy nagrywać, np. na telefonie, żeby ich nie zapomnieć, a następnie wybrać najprostsze i najbardziej wpadające w ucho;

8. Na warsztatach trzeba pamiętać, że najważniejsze jest samopoczucie naszych śpiewaków – musimy chwalić, dopingować i wypuścić z warsztatów dopiero, kiedy zaistnieje zadowalający ICH efekt. Na nasze zadowolenie przyjdzie czas w czasie gry. Jeżeli mamy taką opcję, to można później robić kolejne micro warsztaty i śpiewać/ćwiczyć dalej;

9. Uważajmy na zmęczenie uczestników – nie polecam warsztatów dłuższych niż 1.5 h – a i to z przerwami;

10. Powiedzmy o oddechu wymiennym;

11. Powiedzmy wszystkim, jaki efekt na grze chcemy uzyskać;

12. Jeżeli nasi śpiewacy opanują przynajmniej jeden refren pokażmy, jak można go rozwinąć i improwizować – niech wiedzą, że to nie jest statyczny kawałek kamienia, tylko żywa muzyka;

13. Warto wszystkim uczestnikom przekazać nasze credo, żeby wiedzieli, jak zacząć improwizować coś w innych miejscach gry czy na innych imprezach.

Case study
/Larp terenowy w świecie Raashtram na konwencie Flamberg./
Podczas marszu rozpocząłem pieśń marszową bez żadnego przygotowania.
Tekst – jedna linijka, melodia znana z Krzyżaków. Po trzeciej powtórce śpiewało już 20 głosów, po piątej trzymali pieśń, a ja mogłem zacząć dokładać drugi głos. Efekt – kiedy cały nasz pochód przybył na miejsce bitwy, byliśmy zdyszani, ale i naładowani pozytywną energią. Jak dowiedziałem się później, wzbudziliśmy tym śpiewem taki popłoch wśród przeciwników, że chcieli przed nami uciekać!

Case study
/Larp Uroboros na konwencie LarpArt./
Konstrukcja gry to dwa analogiczne dni, kończące się rytuałem i pochodem.
Pierwszego dnia gracze nie byli przygotowani na to, co się wydarzy. Melodia zadana przez autora była zbyt skomplikowana i nie chwyciła. Znudzeni umiejący śpiewać zaczęli, ale melodie również były za trudne, więc reszta ich nie podchwyciła. Towarzyszyła nam cicha i słaba kakofonia trzech czy pięciu głosów, zagłuszana dyszeniem wspinających się, dość stromym podejściem, graczy.

Drugiego dnia zaczęto od prostej melodii, dwa wersy tekstu. Po trzecim powtórzeniu połowa pochodu śpiewała, część przerywała, żeby złapać oddech, część włączała się i już w połowie drogi pieśń miała dwie czterowersowe zwrotki – podobne, ale różniące się płcią obiektu lirycznego – śpiewane na zmianę. Na tym etapie spokojnie można było włączać drugi i trzeci głos. Gdy dochodziliśmy do ognia, gdzie kończyć miał się pochód, przyspieszyliśmy tempo pieśni i zarazem marszu. W efekcie na ostatnią scenę gry wpadliśmy z taką energią, której ciężko byłoby się spodziewać po ludziach zmęczonych długim marszem.

Warto o śpiewie na larpie mówić i nad nim pracować. Na koniec jeszcze raz przypominam, że zbyt trudny materiał to porażka na samym wstępie – stremowani nie zaczną śpiewać, bo będą się bać, znudzeni umiejący śpiewać zaczną się bawić i improwizować i do końca stremują resztę śpiewaków. Natomiast jeśli chór śpiewa coś prostego lub znajomego, to – jak przy ognisku – włączamy się, bo nawet jeśli się pomylimy, to przecież i tak nikt nie usłyszy. A na takiej bazie ci, co chcą i potrafią, mogą zrobić drugi i trzeci głos.